Czego dziś potrzebuje Włókniarz?

Posted: 07/11/2010 in Zbiorcze

W pierwszej kolejności na myśl przychodzi jedno – pieniędzy. Dużo pieniędzy. Kilku na prawdę mocnych sponsorów.
Tylko czy to rozwiąże bolączki Włókniarza? Ja w to wątpię.

Dzisiaj nasz klub to prezes Maślanka, trzy osoby marketingu przy czym jednocześnie te osoby pozyskują sponsorów, osoba administracyjna i społecznie pracujący rzecznik. Do tego dochodzą osoby już związane ze stricte sportową częścią funkcjonowania klubu czyli trener, manager (kierownik drużyny) oraz toromistrz i oczywiście mechanicy. Wydaje się, że część sportowa jest poukładana całkiem przyzwoicie, przynajmniej w tym sezonie funkcjonowało to wszystko całkiem przyzwoicie. Gorzej z wcześniej wymienionymi.

Klub żużlowy to normalnie funkcjonująca firma. Musi pozyskać środki na swoje funkcjonowanie (zarobić czyli pozyskać sponsorów) a następnie je wydać (zakontraktować zawodników). Oczywiście część środków można jedynie zaplanować (wpływy z biletów) i w zasadzie oszacować. Biorąc pod uwagę, że dziś klub wciąż ma zaległości wobec swoich zawodników, a sezon już się dawno zakończył, Włókniarz nie potrafi na siebie zarobić wystarczająco skutecznie.

Dlaczego?
Po pierwsze frekwencja. Trudno nam dzisiaj dokładnie określić ile wynosi zadłużenie klubu (według pewnej gazety to około 900 tysięcy złotych, moim zdaniem to obecnie pi razy oko 400 tysięcy), ale przyjmując te dane trzeba zastanowić się, gdzie byłby Włókniarz gdyby frekwencja zamiast 5000 widzów na mecz wyniosła np. 8000. Liczymy.

Aktualne wpływy
9 spotkań x 22 zł (średnia z normalnego i ulgowego – zaniżamy w dół) x 5000 = 990 000
Dodając programy, opłaty za gastronomię, wpływy od telewizji można przyjąć, że klub z tych tytułów zarobił około 1,2 mln złotych.
Wpływy przy założeniu 8000 tysięcy sprzedanych biletów:
9 spotkań x 22 zł x 8000 = 1 584 000
Dodając programy, opłaty za gastronomię, wpływy od telewizji plus minus 1,9 mln.

Długu by nie było. I dziś wszyscy o Włókniarzu rozmawialibyśmy w zupełnie innych nastrojach.

Wypadałoby sobie zadać pytanie: dlaczego tak drastycznie spadła frekwencja na meczach w Częstochowie? Pierwszy argument – nie ma gwiazd będących w składzie w poprzednich latach. Jednak moim zdaniem to jedynie pół prawdy.
Druga połowa leży w marketingu.

I tu dochodzimy do sedna tematu związanego z poukładaniem funkcjonowania klubu.
Jaki jest klubowy marketing każdy wie. Sam osobiście staram się pomóc na tyle na ile mi własne obowiązki pozwalają i zmienić parę rzeczy. Ale im więcej czasu upływa dochodzę do wniosku, że jeśli Prezes Maślanka nie przebuduje struktury klubu lepiej nie będzie.
Trudno bowiem dobrze wykonywać zadania marketingowe jeśli Ci sami ludzie muszę pozyskiwać sponsorów i organizować akcje marketingowe. Jest bardzo mądre powiedzenie, ze jak się robi wszystko to…
Nie twierdzę, że tak jest w przypadku osób pracujących w klubie, ale nie bez powodu takie powodzenie, ktoś kiedyś wymyślił…

Panie Prezesie. Niech Pan w końcu zadba o prawdziwy zespół marketingowy w naszym klubie. Zatrudni trzy osoby (moim zdaniem to wystarczająca grupa) zajmujące się tylko i wyłącznie promowaniem klubu w regionie oraz spotkań żużlowych. Przedstawi tej grupie wymagania, cele jaką mają osiągnąć, wynagrodzi jak na warunki częstochowskie solidną pensją (co by z chęcią wykonywali obowiązki) i co najważniejsze: DA IM BUDŻET NA DZIAŁANIE.
Dziś gdy przychodzę do klubu z różnymi propozycjami i słyszę, że tego się nie da, tamtego nie da, i tego też nie, bo nie ma budżetu na takie działania to zastanawiam się do czego doprowadzi (albo do czego doprowadziło) takie skąpstwo?
Nie mówię, że mają obracać całym budżetem klubowym. Ale wydzielić 100 tysięcy z 4,5 milionów to chyba nie jest arcy trudne zadanie?
Niech Pan mnie posłucha. A pierwsze efekty pracy takiego zespołu zobaczy Pan już w połowie roku w postaci frekwencji. Dowód?
Wystarczyła jedna dobrze zrobiona akcja w Galerii Jurajskiej a na trybunach było około 2-3 tysięce widzów więcej. Co te 2-3 tysiące widzów więcej znacza dla Pana i dla klubu już wyżej wykazałem.
I jeszcze jeden argument. Jeśli klub będzie w mieście aktywny, także zimą, będzie żył pomiędzy meczami, a nie tylko w niedzielne popołudnia, osobom pozyskującym sponsorów będzie się dużo łatwiej rozmawiało.

Dodaj komentarz